jahckal & family blog

żeby nie zapomnieć…

Archive for Luty 2006

Czasem…

Posted by jahckal w dniu 23 lutego, 2006

Czasem, nie często, ot tak co miesiąc lub pół roku, nie chce mi się. Jestem wypruty koncepcyjnie. Tak strasznie! Że nie mam ochoty decydować jak pokroic pieczarki do sosu. Potrzebuje wtedy zrzucić odpowiedzialnosć z siebie i tylko postępować według instrukcji.

A tak nie można. Trzeba pamiętać o tym co się usłyszało na ślubie Plutki. To chyba nawet samego świętego Alberta słowa. Muszą boleć nogi, muszą boleć ręce. I nic. Nie powinienem wtedy zapominać o tym co piekne. Nigdy nie powinienem zapominać.

Maksymalnie świadomy…

Posted in family | Leave a Comment »

Dear Wendy

Posted by jahckal w dniu 20 lutego, 2006

Dear Wendy to strasznie smutny film. Chyba von Trier nie potrafi opowiadać wesołych historii. Dobrze, że żona go nie oglądała. Śpi. Przed wieczornym seansem. Miałem ochotę na Europę, ale to chyba nie najlepszy pomysł. Już lepszym wydaje mi się Komornik

Posted in family, moovies | Leave a Comment »

A po nocy…

Posted by jahckal w dniu 16 lutego, 2006

Moja żona śpi w pokoju obok. Zaraz do niej dołącze i prześpimy cały dzień…

Posted in family | Leave a Comment »

Mrocznie

Posted by jahckal w dniu 13 lutego, 2006

Po weekendzie zaczęła się choroba. Pierwsze sympomy były wczoraj wieczorem, ale oboje myśleliśmy, że po nocy przejdzie. Nic takiego się nie stało. Od 4.00 było już okropnie. Do mnie po dwóch godzinach snu nie bardzo docierała rzeczywistość. Bolą nerki. Już raz się zdarzyło coś takiego. Poważna rzecz z lekami i leżeniem w łóżku i teraz mamy powtórkę.

Na razie jest zwolnienie i recepta od teścia. Sen będzie według mnie najlepszy. Niech trwa tak długo jak sie da.

Przede mną noc w pracy.

Posted in family | Leave a Comment »

Dance on the small floor

Posted by jahckal w dniu 13 lutego, 2006

Zaczęliśmy znowu tańczyć. W Prywatnej Szkole Tańca Poimpetusowego Zuzi „Czytelnia”. Jest super. Znowu bolą nogi, a dzisiaj mokry byłem po pierwszych 5 minutach walca angielskiego. To jeszcze pamiętamy – z wesela 🙂 Ale sambę musieliśmy sobie przypominać od podstaw. Następna lekcja za tydzień.

Potem wielkie żarcie u teściów. Było całkiem przyjemnie. Wjechaliśmy z prezentami dla dziadka Jurka i babci Broni, a wyjechaliśmy z dwoma słowackimi sosami do makaronów i morawskim winem.

Z tym winem wjechaliśmy potem do Krupińskich. Było bardzo po francusku. Sery i zdjęcia z ich wyprawy rocznicowej (już 5 lat za nimi) do Paryża.

Posted in family, friends, hobby | Leave a Comment »

Dziwię sie…

Posted by jahckal w dniu 12 lutego, 2006

Dziwię się sobie, że nie lubie pić herbaty u Dziwisza, choć lubią to miejsce wszyscy (oprócz mojej żony). Nie ma żadnych ostrzeżeń z poprzedniej epoki mówiących „Pofatyguj się do lady, żeby zamówić”. A jednak po 10 minutach oczekiwania i ignorowania Cię przez przemykające obok kelnerki zaczynasz podejrzewać, że coś nie gra. Zamawia sie przy kasie bo maja tylko jedno rozwieszone na ścianie menu. Potem zamówienie przynosi Ci kelnerka do stolika. Okropne rozwiazanie. Daliśmy się z Patrycja nabrać na nie już dwukrotnie i za drugim razem przypomnielismy sobie, że poprzednim razem też nam się nie podobało… właśnie z tego powodu. Grunt to dobra pamięć. Nawiasem pisząc na pewno nie poszlibyśmy tam gdyby nie remont Faktorii bo to w sumie na kawę mieliśmy ochotę. Tam też zamawia się przy ladzie, ale jest to „intuicyjne” i przyjemnie patrzeć na parzoną kawę.

Poza tym juz tradycyjnie: grzane wina, Zielona Tawerna, naleśniki i Mandaryn. A tam czardasz, kurczak Taj Mahal i wieprzowina po pekińsku twarda jak podeszew.

No i dresy. Wparowały 3 i chciały bić kelnerów i właściciela za nieudaną rezerwację. Po długim dymie na środku sali, wyszli a właściciel przeprosił nas za całe zaiście. Plus dla niego.

Poza tym trochę doznań antyartystycznych. Nalezy do nich obcowanie z koscielnym organistą. Stwierdzamy, że nie zmienili go od poprzedniego roku. Ponownie meczył nas przez godzinę na wieczornej mszy.

Posted in family, podróże | Leave a Comment »

Wzorzec urlopu

Posted by jahckal w dniu 11 lutego, 2006

Herman ustawił sobie na gg opis [szewc | 511818717] 6. lutego o 14.04. Od tamtej pory stamtąd nie wychodzi. Jak chcesz go zobaczyć musisz się pofatygować do jego królestwa. Czy może byc piękniejszy urlop?

Zaskoczył mnie jeszcze raz: prosząc o płytę Specjalisa bo poprzednia mu wcięło. Że też pamietał o moim grajacym przyjacielu…

Posted in friends | Leave a Comment »

Piwo+7UP i motory

Posted by jahckal w dniu 10 lutego, 2006

Spotkałem się wczoraj po latach z Hermanem. Wyrosło mu wiecej włosów. To dziwne, że z wiekiem mu ich przybywa. W Anglii musi byc sprzyjające powietrze. Kupił motocykl i to o nim rozmawialiśmy cały czas. Cały czas z zainteresowaniem. Nie znam się nic na tym. Wiem tyle, że chce mieć kiedyś swój. Zapomniałem nawet nazwy motocyklu, który mi się podoba. Oczywiście to PANONIA. On ma i opowiadała o wszystkim. Udało nam się nawet nie zanudzic mojej żony.

Znudziło ja za to co innego. Piwo z 7up’em czyli wymysł Szewca. Dzisiaj cały dzień cierpiała. Do pracy poszła. Jest twarda jak Chuck. Ale mojej pangi w wykwintnej panierce nie zjadła. Ja dostałem za to 2 porcje. Jutro nasze wcześniejsze walentynki. Mam nadzieję, że już jej przejdzie bo ma byc długi spacer… nad Wisłą.

Posted in family, friends | Leave a Comment »